Dlaczego Might and Magic VI
jest jedną z najlepszych gier wszechczasów?
The Mandate of Heaven to szósta część rozgrywającego się w świecie Erathii cyklu Might and Magic - jednej z najpopularniejszych serii gier cRPG, wykreowanej przez New World Computing. Najlepsza i najbardziej rozbudowana odsłona sagi, uznawana jest jednocześnie za przełomową grę w całym cyklu.
Poniżej skrótowo opisane jest 11 cech gry, dla których jest ona wyjątkowa i przez wiele lat przyciąga z powrotem - tak to nie przesada, w tą grę można grać nawet przez kilkanaście lat, co jakiś czas wracając do niezapomnianego klimatu i odczuwając taką samą satysfakcję z przeżytego scenariusza, za każdym razem odkrywając coś nowego.
Wielu udogodnieniom występującym w grze można zarzucić nierealność oraz zbytnie ułatwienie rozgrywki, ale pamiętajmy, że gra służy rozrywce i to, czy dobrze się w niej czujemy rzutuje na jej grywalność. Porównywanie do klasycznych gier roguelike jest zupełnie nie na miejscu, gdyż tamte gry próbują w maksymalnym stopniu oddać wrogość i rzeczywistość eksplorowanego środowiska.
Klimat gry - tutaj oczywiście trudno opowiedzieć słowami to co się przeżywa podczas gry, jest w niej jednak coś co przywiązuje, przyciąga, sprawia, że chcemy iść dalej i dalej, i rozwijać się na coraz wyższe poziomy. Element zaskoczenia i narastanie napięcia - to jest także świetnie w tej grze zaprojektowane, wchodząc do zbyt ciemnego lochu wytrzeszczamy oczy, a otwarcie się nagle drzwi obok, z kilkoma wilkołakami za nimi, zawsze spowoduje skok adrenaliny (czegoś takiego nie doznamy np. w diablo, gdzie wszystko widać "z góry", czy w grach gdzie oglądamy plecy sterowanego bohatera).
Przeciwnicy - doskonale dobrani, doskonale rozmieszczeni, zaskakują w odpowiednich momentach i mają dość dobrą inteligencję, słabsi uciekają lub chowają się za mocniejszych, słabsi potężni - uciekają ale potrafią jeszcze zdalnie razić magią. W miarę zdobywania doświadczenia i eksploracji świata napotykamy coraz potężniejszych i liczniejszych.
Rozbudowany świat - niezaprzeczalna zaleta tej gry, lokacje są także świetnie zbudowane, a każdy korytarz, wyłom skalny, pagórek czy mebel, zdaje się mieć przemyślane zastosowanie.
Grafika - oczywiście na dzisiejsze czasy to tzw. pikseloza - jednak gdy zaczyna się grać, piksele znikają, a odbiór obrazów zostawia wyłącznie pozytywne wrażenie, widok wyłącznie oczami drużyny powoduje, że może nas coś zaatakować z boku lub z tyłu, wędrując zakamarkami lochów nikt nie patrzy na to czy tekstury są w niskiej czy wysokiej rozdzielczości, mimo to należy zaznaczyć, że wszystko jest bardzo ładnie rozrysowane i rozmieszczone. Wnętrza odwiedzanych domów są naprawdę piękne.
Eksploracja - możliwość prawdziwie trójwymiarowego poruszania się po świecie, włączając w to latanie czy górską wspinaczkę i spadanie, płynny obrót i dowolność kierunku wędrowania, jedyne ograniczenie to granice mapy danego obszaru będące jednocześnie "przejściami" do krainy obok. Zdobywanie skarbów to prawdziwa przyjemność, oczywiście im mocniejsi przeciwnicy tym potężniejsze artefakty można znaleźć, cieszą też niespodzianki w stylu skarbu pod kamieniem.
Ekwipunek - to co niezwykle cieszy oczy to piękne duże przedmioty w ekwipunku, w większości gier crpg stosuje się symboliczne znaczki (w MM6-8 członkowie drużyny zmieniają wygląd w zależności od tego co mają ubrane, w nowszych projektach postać wygląda cały czas tak samo i jest otoczona kwadracikami symbolizującymi przedmioty - beznadzieja)). Poza zwykłymi przedmiotami z losowymi cechami magicznymi dostępny jest cały arsenał pięknych artefaktów.
Sterowanie - bardzo dobrze przypisane klawisze do akcji, brak poruszania się za pomocą myszy uważam za zdecydowaną zaletę, mysz służy do obsługi interfejsu, a nie jak w grach strzelankowych do "dzikiego" kręcenia głową na wszystkie strony.
Walka - możliwość przełączania w dowolnym momencie trybu rzeczywistego w turowy i odwrotnie daje niespotykane w innych grach możliwości taktyczne w walce z wielokrotnie silniejszym przeciwnikiem, ponadto warto pochwalić mechanikę i wpływ wyposażenia postaci na jej szybkość i skuteczność w walce.
Oprawa dźwiękowa - to oczywiście kwestia gustu jednak trudno się nie zgodzić z tym, że muzyka bardzo dobrze odwzorowuje klimat odwiedzanych miejsc i nie ma nic piękniejszego jak powrót po ciężkiej walce do Nowego Sorpigala w ramach wytchnienia i odpoczynku przy relaksującej muzyce w tle. Dźwięki wydawane przez przeciwników, przez rzucane czary - wszystko jest genialnie dopracowane (np. w MM8 już tak nie jest).
Wyobraźnia - gra nie pozwoli zasnąć mózgowi, sytuacje zmuszają do kombinowania, istnieje możliwość stosowania wielu ciekawych sztuczek (do których dochodzi się samemu) podczas eksploracji świata jak i podczas walki, np. przebieganie na krótkim dystansie przez wodę, walka z wrogiem z za rogu, wykorzystywanie otoczenia do rzucania czarów bojowych (np. odbijający się od ścian wybuchający kamień). Pójście prostą drogą w stylu "hurra wyrąbać wszystkich" zwykle kończy się upiorną animacją z przyzywającym nas piszczelem.
Rozwój - bardzo dobry system rozwoju postaci i fakt, że trzeba dbać o całą drużynę zachowując odpowiedni balans między ich umiejętnościami, szczególnie miłe jest odczucie bycia w drużynie, gdzie jeden towarzysz dba o drugiego (różnego rodzaju leczenie). Warto zwrócić uwagę na ciekawe dodatki w stylu możliwości kupowania doświadczenia (gdy pieniędzy mamy już tak dużo, że nie ma co za nie kupować) oraz wspomagające studnie czy fontanny - naprawdę miła rzecz.
Podsumowując pozwolę sobie zacytować parę wypowiedzi z anglojęzycznych forum:
Co za głupia gra! Po prostu biegasz i zabijasz armie wrogów zbierając z ich ciał stosy złota, potem wchodzisz do lochów i znowu
zabijasz armie wrogów w nieprawdopodobnych miejscach (30 wojowników w sali z 8 łóżkami), potem zbierasz przedmioty, wychodzisz na zewnątrz,
szkolisz się, dźwigasz parametry drużyny i znowu idziesz zabijać, zbierać, sprzedawać. Jaki jest sens tej gry?
Mimo to udało się jej zatrzymać mnie na 2 dni po 12 godzin gry, po czym uszkodził mi się savegame, jednak zrobiłem cholerny restart gry
i znowu grałem non-stop przez 4 dni, i nadal mam połowę świata nie odkrytą.
Gry MM są właśnie takie. Nie lubię tego uproszczenia w rozwoju postaci i uproszczonych walk, a mimo to nie mogę przestać w nie grać.
Zdobywanie świata w MM6 pozwala ci poczuć się prawdziwym bohaterem. Od zabijania latających wiedźm na ośnieżonych wzgórzach,
poprzez rzucanie meteorytowych burz w Nowym Sorpigalu niczym mściwy bóg, do strzelania z miotaczy na smoczej pustyni, którą omijałem z daleka przez ponad 60 godzin.
Nigdy żadna gra, w którą grałem nie dała mi takiego poczucia satysfakcji z postępu. Nie mam pojęcia co ta gra ma w sobie ale to coś
jest bardzo dobre.
Nawet to, że wczesne godziny gry były słabe i biedni, bezbronni bohaterowi ledwie mogli sobie poradzić, pozostaje w pamięci jako ulubione fragmenty gry.
Potem jest tylko lepiej aż w końcu dochodzimy do zwycięstwa!
Gry z serii Might and Magic dają niesamowitą satysfakcję z rozwoju postaci. Systemy rozwoju nie były skomplikowane, ale dawały
możliwość badania coraz większych obszarów i odkrywania lochów stopniowo przesuwając cię do zakończenia gry, i było przy tym dużo
więcej zabawy niż np. przy Dragon Age, Mass Effect i Oblivion. Zdecydowanie wolę Might and Magic III i World of Xeen z wszystkich pozostałych
jednak epizody 6 do 8 mają zajeb... ścieżki dźwiękowe i poważnie - kiedyś spędziłem cały dzień żeby sobie ich wszystkich jeszcze raz posłuchać.